środa, 25 maja 2011

FOTOSZKOŁA część 3. Poznaj Matrycę

--------------------------------------------------------------------------------------------
 CHYBA MAM ZALEGŁOŚCI: CZY MY WIDZIMY TO SAMO?

W tym miejscu zaczynają się lekkie schody ale poradzimy sobie (zaczyna się czysta technika, kto nie kończył polibudy niech nie czyta ;-) ). Wyjadaczy, to co tutaj napiszę rozśmieszy, ale nie kieruję tego wykładu do Was drodzy koledzy, lecz do nowicjuszy, którzy mają problem ze światłomierzem (a każdy z nas tak chyba zaczynał). Zanim zaczniesz czytać moje wypociny znajdź na swoim monitorze przyciski do ustawiania jasności monitora i kontrastu (być może masz to w jakimś meni, a może nawet musisz kliknąć na pulpit prawym klawiszem i ustawić parametry za pośrednictwem "właściwości grafiki": do wyboru masz jasność, gammę i kontrast. Spróbuj ustawić obraz tak, aby na poniższym rysunku, w kratce skrajnie po prawej stronie, była idealna biel. Po lewej stronie idealna czerń. Każdy z pozostałych kwadracików musi się zauważalnie (ale minimalnie) odróżniać od pozostałych. Duża jasna krata służy mi do ustawiania bieli (nie może być ani lekko niebieska, ani lekko zielona, ani w żadnym innym kolorze)


---------------------------------------------
ALE CO TO JEST EV EV EV EV ????
 
No dobrze, jeśli już mamy ustawiony monitor, to powinienem wytłumaczyć co to jest EV (na prośbę czytelniczki ;-) ). Uff, od czego tutaj zacząć... wyobraźmy sobie pewne liczby:

...-0,25-0,5-1-2-4-8-15-30-60-125-250-500-1000-2000-4000-...

Te liczby oznaczają pełne czasy naświetlenia, każda liczba jest dwa razy większa od poprzedniej, lub każda liczba jest dwa razy mniejsza od następnej.  Fizycy (a za nimi fotografowie) umówili się, że pomiędzy tymi liczbami jest pewna jednostka (EV=exposure value), tak samo my umówiliśmy się, że pewna odległość to jest kilometr, angole się z jednak nami nie umawiali :-).  

Pomiędzy każdymi dwoma sąsiadującymi liczbami jest różnica 1EV. 

Z reguły czas oznaczamy literą T

  • przypuśćmy, że światłomierz pokazuje Ci liczbę T=250, jeśli TY przestawisz TĄ liczbę na T=500 (skrócisz czas naświetlenia dwa razy) to odejmiesz od naświetlenia 1EV (czyli masz -1EV w stosunku do wskazań światłomierza),
  • jeśli zamiast 250 ustawisz 125, to naświetlisz dwa razy dłużej (zamiast 1/250 sekundy naświetlasz 1/125 sekundy) czyli dodajesz do ekspozycji wskazanej przez światłomierz +1EV.  
  • jeśli zamiast 250 ustawisz 60 to zmienisz  ekspozycję o ... (odpowiedź na końcu ;-) )

Pomiędzy pełnymi czasami są jeszcze połówkowe czasy, na przykład pomiędzy 250 a 125 jest 180. Wtedy mówimy o różnicy 1/2EV.

 Ale w aparacie jest jeszcze jeden ciąg liczb: pełne wartości przesłony, czyli wskazanie tego, jak bardzo zamknięty jest obiektyw na światło, im większa liczba tym bardziej zamykasz obiektyw:

1,4-2-2,8-4-5,6-8-11-16-22-32
szczęśliwi Ci, którzy mogą zastosować 2,8, nie mówiąc o zboczeńcach z 1,4 ;)


Pomiędzy każdymi dwoma sąsiadującymi liczbami jest różnica 1EV. 

Z reguły przysłonę oznaczamy literą A
  • jeśli światłomierz pokaże ci A=5,6, a ty przestawisz przysłonę na A=4, to otworzysz obiektyw, wpadnie więcej światła więc dodasz  +1EV
  • jeśli zamiast 5,6 ustawisz 11 to zmienisz ekspozycję o ... (odpowiedź 2 na końcu ;-)


Pomiędzy pełnymi wartościami przysłony są jeszcze w cyfrówkach przysłony połówkowe, na przykład pomiędzy 4 a 5,6 jest 4,5. Różnica wtedy jest 1/2EV.

 UWAGA: a o ile zmieni się ekspozycja, jeśli światłomierz pokaże ci T=30 A=5,6, natomiast Ty zmienisz ekspozycję na T=60 A=4 (odpowiedź 3 wiadomo gdzie) 

GENERALNIE IM WIĘKSZA LICZBA CZASU LUB PRZYSŁONY, TYM MNIEJ ŚWIATŁA W APARACIE


Dlaczego więc takie kombinowanie? Dlatego, że tak na prawdę nie ma znaczenia co pokaże światłomierz, bo on nie wie co widzi, więc najczęściej pokazuje pomiary, które zwykle trzeba korygować. Istotniejsze dla Ciebie i dla innych fotografujących jest to, co z tym pomiarem TY zrobisz. A zatem czy dodałeś/aś światła w stosunku do wskazań czy odjęłaś. A zatem EV nie oznacza parametrów ekspozycji, ale parametry korekcji ekspozycji.

 ============================================

"POZNAŃ SWÓJ APARAT" ;-)

Jesteś ty i twój aparat, ty masz mózg i oko, aparat ma światłomierz i materiał światłoczuły (a nie mówiłem że jest głupi, mózgu nie ma ;-). Wiemy co widzisz ty,  wiemy co widzi światłomierz, wiemy jak powiedzieć światłomierzowi co ma robić, nie wiemy jednak co konkretnie powiedzieć światłomierzowi. Mózg omówimy w następnym odcinku (poważnie!!!!!) a teraz skupimy się na tym jak działa (czyli co widzi) matryca.


Światłomierz mierzy ilość światła. Aparatowi można jednak polecić co się chce, jednak aparat nie wszystko jest w stanie zarejestrować. Światłomierz zawsze pokazuje "środek" możliwości matrycy (w analogu filmu) , jest punktem odniesienia dla tego, co jest w stanie zarejestrować w danych warunkach aparat. Wcale światłomierz nie pokazuje tego, co jest interpretowane przez niedoświadczonych fotografów jako "optymalne, najlepsze naświetlenie". Każda piksela przy danym, ustalonym poziomie naświetlenia, jest w stanie "zobaczyć" (zarejestrować) pewien zakres światła, jeśli światła jest za mało, to piksela zarejestruje czarne, jeśli jeszcze mniej, ciągle to co widzi piksela jest czarne (a nie "czarniejsze"). Podobnie jeśli światła jest na tyle dużo, że piksela zarejestruje biel, (na przykład niebo) to jeśli na tą samą pikselę padnie jeszcze wiecej światła, to ciągle obraz jest biały (a nie bielszy niż poprzednio). Jednym słowem kończy się tolerancja na naświetlenie danej pikseli.    To dlatego, jeśli fotografujemy zimowy krajobraz (powiedzmy góry) drzewa i las wychodzą całkiem czarne (chociaż na oko czarne  nie są), albo jeśli fotografujemy w ciasnych prowansalskich uliczkach, niebo jest białe choć na oko jest niebieskie z chmurkami i słońcem). Matryca nie jest w stanie zarejestrować tego samego co oko, dlatego niektóre elementy obrazu sa odcinane (albo zbyt ciemne, albo zbyt jasne).

No dość tej teorii. Na potrzeby wykładziku pożyczyłem Nikona d70s (zaraz zobaczycie dlaczego) i zrobiłem dwa bardzo podobne zdjęcia różnymi aparatami: Nikon i Canon 40D. Mają całkowicie inne matryce, różni je wszystko. I co z tego?

Canon

Nikon


 Pomiar światła dokonany był na w miejscu czerwonej kratki, obydwa światłomierze pokazywały identyczny pomiar. Różnica w oddaniu obu fotografii jest minimalna, ledwo zauważalna, ale jednak jest!!! Canon lekko więcej daje szczegółów w cieniach (żółta kratka, cienie są jakby jaśniejsze) jeśli się przyjrzeć, to chmury w Canonie, również mają więcej szczegółów, Nikon przepalił większe obszary zdjęcia. Dzieje się tak dlatego, że Canon rejestruje, w przypadku tej konkretnej fotografii, o 1EV więcej niż Nikon (zmierzyłem to w fotoszopie). Przy tym samym naświetleniu, w cieniach jest widoczne w Canonie około 1/2 EV więcej, podobnie w światłach. Ta różnica jest minimalna i nie ma co kruszyć kopii, (co widać na obrazkach) jednak chcąc robić przyjemne dla oka foty, trzeba znać możliwości swojej puszki.

-----------------------------------
TESTUJEMY PUSZKĘ

Spróbujemy teraz rozpoznać, jaką ma rozpiętość tonalną matryca twojego aparatu. Jeśli nie chce Ci się  bawić w testy to poszperaj w testach aparatów na Optyczne.pl. Dostaniesz gotową odpowiedź  jaki masz zakres matrycy. Jeśli chcesz się zmierzyć z wyzwaniem (co jest bardzo przyjemne) to zapraszam do dalszej lektury. Nie jest tutaj potrzebna żadna specjalna tablica testowa, podam własną metodę na test, dający dokładnie ten sam efekt, daje jednak niepowtarzalną okazję do "wyczucia" własnego sprzętu. No to teraz bierzemy lustrzankę (czy co tam macie) do ręki i mierzymy jaką nasza matryca ma rozpiętość tonalną:
  1. ustaw najniższe ISO w swojej puszce (z reguły najniższe ISO daje najwyższą rozpiętość tonalną bo jest naturalną czułością matrycy),
  2. ustaw najwyższą jakość RAW (lub JPEG jeśli nie masz RAW) swojego aparatu,
  3. ustaw aparat na M, 
  4. jeśli masz w puszce możliwość ustawienia ostrości, kontrastu, nasycenia kolorów i innych parametrów, to zneutralizuj wszystkie parametry tak, aby program aparatu nie dodawał niczego zbędnego do fotografii. Wyłączenie jest szczególnie istotne dla koloru i kontrastu.  Wyłączcie także wszelkie funkcje typu "dynamiczny kontrast", "magiczne światła", "mądre cienie/światła", "priorytet świateł", które w fotografii z reguły są tym co polepszacze w chlebie,
  5. zdjęcia rób w świetle dziennym, najlepiej na zewnątrz, przy stałych warunkach oświetlenia.

Weźmy teraz jednolitą, nieprzeźroczystą, dość sztywną kartkę papieru (blok techniczny), kładziemy na ziemi tak, aby była jednolicie oświetlona i robimy to samo doświadczenie co na początku "kursu". Wypełniamy kartką cały kadr. Ponieważ włączyłeś M, to ustaw ekspozycję tak, aby światłomierz pokazywał właściwą ekspozycję (z reguły na drabince kompensacji aparatu jest to zero lub środek drabinki).

POMIAR ZAKRESU TONALNEGO MATRYCY W CIENIACH:
  1. zrób zdjęcie tak jak każe światłomierz,
  2. zmniejsz ekspozycję o 1/2EV (bez znaczenia czy zwiększasz liczbę przysłony czy czasu) i zrób zdjęcie, (na drabince wskaźnik przesunie się w stronę "-" (minusa)
  3. znowu skróć czas ekspozycji o 1/2EV i zrób zdjęcie,
  4. zrób w ten sposób około 12 zdjęć (założę się, że wystarczy 8 ale może masz jakiś kosmiczny, nieznany egzemplarz aparatu...) 12 dla bezpieczeństwa,
  5. W niektórych aparatach można wprowadzić zmianę czasu lub przysłony o 1/3EV, jeśli zdecydujesz się na takie ustawienie dostaniesz bardzo dokładny pomiar ale zdjęć musisz pyknąć z 18.
POMIAR ZAKRESU TONALNEGO MATRYCY W ŚWIATŁACH:
  1. powtórz wszystkie punkty powyżej, jednak zwiększaj ekspozycję o 1/2EV
  2. można wydłużać o 1/3EV wtedy dokładność pomiaru będzie większa.
No, idziemy do domu.

Zgrywamy materiał na kompa i wyświetlamy kolejno zrobione zdjęcia (wcześniej skalibruj monitor według obrazka powyżej). W teście "cieni" kartka staje się najpierw ciemnoszara, aż osiąga czerń, w chwili, gdy nie jesteśmy w stanie odróżnić kolejnych kartek od siebie a ciągle przewijamy zdjęcia, osiągnęliśmy minimum tolerancji matrycy na oświetlenie. Teraz policzmy, ile zdjęć udało się naświetlić tak, że były jeszcze rozróżnialne, jeśli pięć, to masz 2,5 działek przesłony  tolerancji in minus (pamiętaj, że zmniejszaliśmy ekspozycję o 1/2EV), jeśli osiem, to aż cztery EV in minus. Zapamiętaj wynik. Teraz zobaczmy co się dzieje w światłach, kartki są coraz bielsze, aż nie jesteśmy w stanie odróżnić kolejnych naświetleń. Oto i maksimum tolerancji matrycy ma światło.

Wynik mojego testu






Mój aparat był ustawiony na początku na 0EV, czyli tak jak wskazał światłomierz,  pstryknąłem fotę. Zauważcie, że zmniejszając ilość światła na matrycy o 1/2EV kartka stawała się coraz ciemniejsza (rysunek powyżej). Po osiągnięciu -4EV, następne zmniejszenie ilości światła nie daje żadnego efektu na mojej matrycy, to znaczy, że cokolwiek sfotografuję poniżej -4EV będzie tak samo czarne. Dokładnie to samo dzieje się gdy zwiększam ilość światła w stosunku do tego, co dał mi światłomierz: po osiągnięciu +4EV nie da się zarejestrować nic jaśniejszego bo i tak matryca nie jest w stanie tego zobaczyć, wszystko jaśniejsze będzie tak samo białe.

Mój aparat ma mniej więcej 8,25-8,5 działek przesłony (8,5EV): 4 działki na minus i około 4,25 na plus (w światłach widzi trochę więcej). Na Optyczne pl. podają że mój aparat ma 7,7 EV, jakoś inaczej chyba testują, mi wychodzi 8,5 i kropka, no sami widzicie na powyższym rysunku ;-). Nikon d75s ma natomiast 6,5 EV. Dwie działki to przepaść, to taka różnica jak czytać przy żarówce 25W lub przy 100W, Jak kot z jedną nogą albo czterema  jak 56 w pasie albo 224, cztery centymetry Panowie albo 16 ;-). Oczywiście są metody "wyciągnięcia " tego i owego z najgłębszych cieni lun skrajnych świateł, ale o tym za jakieś pięćdziesiąt odcinków ;-). To że jeden z aparatów ma mniejszą rozpiętość tonalną wcale go nie dyskwalifikuje, trzeba po prostu być świadomym tego faktu i twórczo wykorzystać.

UWAGA!!! TERAZ NAJWAŻNIEJSZA CZĘŚĆ WSZYSTKIEGO!!!!

Albo może w następnym odcinku ;-)

ODPOWIEDZI DO PYTAŃ

1. +2EV
2. -2EV
3. 0EV

wtorek, 10 maja 2011

UKRAINA Majówka 2011

Tradycja tradycją, stać się musi, wstałem od wielkanocnego stołu, bez żalu przełykając ostatni kęs żurku z kiełbasą i nie bacząc na beznadziejne prognozy (do piątku miało być słońce i żadnej chmurki). Beznadziejna wpogoda bo wczesniej byłem tam dwa razy a widoki nie sięgały pięciu metrów mgły. Ruszyłem z dwoma miłymi kolegami ;-) w poniedziałek wielkanocny w Bieszczady Wschodnie: rejon Połoniny Równej przez Pikuja, Połoniną Bukowską ile się da. Przejazd samochodem do Michalovców na Słowacji, potem bez przygód dojazd autobusem do Użgorodu (3 EURO) stamtąd elektriczką do Paszkiwców. Potem już tylko własne nogi. Cała podróż TAM, trwała 12 godzin, powrót tyle samo.

Poniżej krótka fotorelacja z wyjazdu. Właściwe to raczej głusza niż cywilizacja więc same landszafty, w górach jeszcze przedwiośnie więc kolor szarobrunatny lub stalowobłękitny nie był pociągający.

Widok z połoniny Równej (po dwóch dniach marszu doczłapaliśmy się ale warto było, wokoło morze gór

widok z Równej na Borżawę

Prełuki (chaty pasterskie, tam cały czas ktoś mieszka)

bez podpisu

Połonina Bukowska, pogoda się załamała

Z połoniny spędziły nas burze (jedna za drugą nas goniły...

w oddali Pikuj

a w tej oddali widać Bieszczady Zachodnie z Tarnicą, Rawkami  i Połoniną Caryńską jak na patelni




piątek, 6 maja 2011

Z ZASOBÓW ANTYKWARIATU: KAUKAZ ROSJA 2003 cz.3

Ostatnia część wspominek z Kaukazu Rosyjskiego. Z doliny Bezingi dojechaliśmy  do Terskola z zamiarem wejścia na Elbrus (sukces i rekord wejścia: 18 godzin z dołu od 12.00 do Prijut 11. (18.00) szczyt  (9.00 następnego dnia) i z powrotem do Terskola (koło 17.00) bez kolejki linowej oczywiście ;-) . Około 6 km przewyższenia w dwie strony. Mamy to udokumentowane wpisem w książce wyjść w góry w Służbie górskiej w Terskolu hehe.


















































Spod szczytu koło 6.00 następnego dnia od wyjścia.







 skały szczytowe (jeszcze tam był kawałek blachy, niefotogeniczny ;-)