wtorek, 6 sierpnia 2013

Cmentarz domów... czyli skansen w Klukach

Swego czasu byłem w skansenie na Syberii, gdzieś u ujścia Angary z jeziora Bajkał. Tamta wizyta był dla mnie szokiem, do skansenu przywożono domy, kościoły, zagrody, każdą belkę kopiowano w świeżym drewnie, budowano kopię domu, oryginały palono. Od tamtego czasu nie chadzam do skansenów, jednak warto było zrobić wyjątek. Kluki to specyficzna wieś i specyficzny skansen. Część zagród jest oryginalna, znajduje się tutaj od zawsze. Ci, którzy mają pieczę nad skansenem, każdą deskę traktują z czcią i odnajdują jej własne miejsce. Domy nie są szczególnie stare, zwykle mają 100 lat, powstawały w najlepszym wypadku na początku XX wieku.  I właśnie to mnie zasmuca. U nas, na Dolnym Śląsku można znaleźć całe wsie, w których domy mają więcej niż 150 lat, niektóre powstawały nawet na początku XIX wieku. Pamiętają jeszcze wojny napoleońskie. I co , i nic. Szarpie się je, burzy, niszczy i buduje modną "zabudowę kanadyjską". Nie ma ratunku dla tego krajobrazu... Ech...












































czwartek, 1 sierpnia 2013

Wielki Album Jawornicki

Ostatnio "bawiłem" w zagubionym w świecie i historii Jaworniku. Kiedyś wieś łemkowska, dzisiaj gęsty las i łąki pozostałe po wypasach.  Pod łąkami, wśród lasu bukowego, w pokrzywach i gęstej roślinności baldaszkowej stoi szałas, a wokoło, od czasu do czasu "rozkłada" się kilkadziesiąt osób. Bawiłem tam leżąc na plecach i siedząc na tyłku, czasami bokiem, gryząc trawę, sącząc powoli czas i zimne piwko. W przerwach spacerowałem nie mogąc się nadziwić, ile ciekawych zdjęć można zrobić w promieniu 2 kilometrów od miejsca leżenia... Cały landszaftowaty plon poniżej :-)

Rozpocznijmy od lasu, nieopodal, za wychodkami, jak mnie przekonywali stali bywalcy jest "Wielki Parów". Bajkowe miejsce...



































 Może nie najpiękniejszą, ale z pewnością straszną tajemnicą parowu są miny przeciwczołgowe. Niegdyś przebiegał tędy front. Min jest pełno, niektóre są "czynne" i trzeba je wysadzać za pomocą saperów... Ostatnie "pełne" znalezisko (a raczej wezwanie saperów) będzie miłym dodatkiem do przyszłorocznej wizyty i wielką rozrywką dla dzieciarni.



Pogoda była piękna, nawet gdy padało, było bajkowo i fotogenicznie. Leżąc w trawie i popijając to i owo z trudem dźwigałem się, by sfotografować bajeczne łąki.






















wiem, że mało profesjonalne te kropy, ale akurat lało mi prosto w obiektyw...