No i wróciłem, obyło się bez zatruć, ale za to mam zapalenie zatok. Zapraszam (wkrótce) na relację z wyprawy, a jest co wspominać: zamieć śnieżną w górach, nieprawdopodobnie fotogeniczne rytuały Wielkiego Święta jak go lokalsi nazywali, architektura średniowiecznych miast, cały ten rozgardiasz targowy i ogólnie ludzi radzących sobie z biedą wspaniale. A teraz mały landszafcik (modelce nie płaciłem za pozowanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz