sobota, 10 grudnia 2011

FOTOPLASTYKON: Tożsamość








Nad pewnym zdjęciem spędziłem godziny, przyglądając się mu i poszukując rozwiązania zagadki. Jest mi szczególnie bliskie, bo jest niepozornym, niemym zwornikiem dwóch odrębnych epok, losów dwóch odrębnych rodzin i w pewnym sensie (choć to zabrzmi niezwykle patetycznie) narodów. Patrzenie na nie przysparza mi gęsiej skórki, jest w nim też zagadka, której nie mam odwagi podjąć. A jednak, od czasu do czasu, żeby sobie o niej przypomnieć, podpatruję twarze. Historia zdjęcia chyba jest tak samo smutna, jak historia ludzi, którzy na nim są utrwaleni i tych, którzy (niecałkiem świadomie) z nim żyli...

Jakiś dłuższy czas temu moja 80-cio letnia Babcia dała mi dość kłopotliwy prezent: obrazek "Pana Jezusa" oprawiony w starą, niepozorną, czarną ramkę mówiąc -Chcę byś to zatrzymał-. Wiadomo co myśli sobie przeciętny, nowoczesny, w miarę młody człowiek wkraczający w życie jak dostaje "Pana Jezuska" na drogę, wyciętego z jakiejś starej gazety, ale nie ja!!!  ;-)  Prezent przyjąłem z godnością i powagą (razem ze stówką w łapę) i ... rzuciłem obrazek w kąt gdzieś w przepastnych czeluściach strychu domu.  Lecz wróciłem do obrazka Jezuska, nie z wyrzutów sumienia, ale w poszukiwaniu jakiejś starej ramki, pasującej do nowego nabytku, jaki poczyniłem na nieodżałowanych Niskich Łąkach.  Znalazł się, wziąłem obrazek i po dokładnej inspekcji, zauważyłem, że na ramce są z tyłu przyklejone stare gazety: NIEMIECKIE!!!!. Coś mnie połechtało w żołądku, tył obrazu był wycięty nieporadnie z ramy, a całość sklecona kilkoma gwoździkami. Usunąłem gwoździki, a pod obrazkiem Jezusa było TO zdjęcie. Dokładnie je obejrzałem,  pieczątka zakładu fotograficznego Striegau (Strzegom).


zdjęcie jest bardzo duże, kliknij i szukaj (wciśnij F11)



Nie wiem czy słyszeliście o słynnych pociągach, którymi ludzie z Kresów jechali na ziemie obiecane, w jednym z takich transportów przyjechali moi dziadkowie. Pociąg wyruszył ze Stanisławowa. Moi Dziadkowie po perypetiach wojennych dosiedli się (muszę dopytać gdzie) do składu gdzieś w wyzwolonej przez Rosjan Polsce. Dołączyli do swoich Wujków i dojechali wspólnie do stacji Wrocław Brochów  (wujkowie jechali 2 miesiące). Babcia dobrze pamięta powojenny Wrocław, a jej opis jest dla mnie wstrząsający. Po miesiącu postoju na Brochowie, dotarli do Strzegomia (to ta stacyjka z niektórych moich zdjęć). W 1945 lub 46 (muszę dopytać) w chwili, gdy rozładowywano polski skład, na tej samej stacji do innego składu wsiadali nieliczni już wtedy Niemcy, którzy opuszczali na zawsze te ziemie. Dziś wmawia się nam, że to jakaś abstrakcyjna czarnobiała "historia" a ja ją jakoś mocno czuję. Moi dziadkowie, jako nastolatkowie opuścili swoje domy pod Zofiówką (Kołomyja) w województwie  Stanisławowskim (ta sama Zofiówka co w filmie "Wszystko jest Iluminacją"). Na piecach gotował się obiad, gdy Ukraińcy już palili te domy. 
 
Wprowadzili się do Wsi Ullersdoef numer 37, na piecu stał psujący się już od kilku dni obiad, pozostało kilka pustych szaf, niektórych sprzętów, na ścianach jednak wisiały obrazki i nieliczne zdjęcia.  Wieś zamieszkiwali jeszcze nieliczni Niemcy, których stopniowo, ubywało aż do lat 50-tych. 
 
Kiedy powiedziałem Babci o swoim znalezisku, od razu wskazała mi te wszystkie fakty, pokazała gdzie obrazek wisiał (pokój "dziecięcy", jeśli można tak określić ten pokój, było tam sporo zabawek jak się wprowadzili). Jak stwierdziła, inne obrazki chyba się nie zachowały.

Temat potraktowałem jako abstrakcyjną ciekawostkę, ładnie sobie zdjęcie oprawiłem (w oryginalne ramki, przywróciłem właściwe miejsce w pokoju nad kaloryferem). I historia byłaby skończona, gdyby nie to, że myszkując ze dwa lata temu między ostatnimi gratami, śmieciami i złomem na strychu, jakimś cudem znalazłem obrazek Anioła Stróża, który zawsze wisiał nad moim dziecinnym łóżkiem, gdy jeszcze mieszkaliśmy u dziadków. Modliłem się do niego jako dziecko, lecz potem się zawieruszył na długie lata. Ramka ładna z osobistym sentymentem, więc otworzyłem obrazek a pod wyciętym z gazety wizerunkiem aniołka znalazłem drugie identyczne jak TAMTO zdjęcie...
  
Zdjęcia były dwa, wisiały w dwóch pokoikach w chwili, jak dziadkowie się wprowadzali. Są identyczne, kropla w kroplę. Wykonano je najpewniej w okolicach roku 1925, na co wskazuje data artykułu w gazecie. Zdjęcia zostały zrobione najprawdopodobniej przed szkołą wiejską w Ullersdoef, identyczna brama co w tle fotografii wisiała przed szkołą jeszcze chyba do roku 1995, kiedy dawny budynek szkoły przejął prywatny właściciel. Na tej bramie wisiałem nie raz, mieszkałem trzy domy dalej, doskonale ją pamiętam...
 
I jest tutaj jeszcze jedna, mistyczna tajemnica, skoro te dwa identyczne zdjęcia wisiały w pokojach dziecięcych, to jest tutaj rodzeństwo na tych zdjęciach, mieszkało w tym samym domu i spało w tym samym pokoju co ja... i właśnie tej tajemnicy nie chcę podejmować, bo się zwyczajnie tym ludziom boję patrzeć w oczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz