Oczywiście oprócz lampki wbudowanej, do większości aparatów można wsadzić jeszcze lampkę zewnętrzną. I tutaj zaczyna się prawdziwa zabawa: jaką wybrać, czy producent ma znaczenie, ile kaski, czy ma być nowa, czy używana, czy ma mieć odbłyśniki, reflektorki i bajerki...
Najgorszym planem wykorzystania lampy błyskowej jest wpięcie jej do aparatu i palenie reflektorem tak jak zwykłą lampką wbudowaną. Niestety w większości przypadków jesteśmy usprawiedliwieni, gdyż jak wiemy, lampkę wykorzystuje się zawsze w tedy, gdy potrzeba światła na "już". Czasami jednak są takie warunki, że można sobie spokojnie pokombinować lampą i to w sposób wykraczający poza codzienne wyobrażenie o fotografii przeciętnego fotoamatora.
KONSTRUKCJA
Uchylna głowica lampy. Jest to wspaniały wynalazek, pozwalający dość kreatywnie wykorzystać lampę zamontowaną na aparacie. Poszukując lampy dla siebie zawsze szukaj takiej, która ma uchylną głowicę, najlepiej i w poziomie, i pionie. Lampy, które montuje się na aparacie nazywa się zwykle reporterskimi, ale są jeszcze lampy... młotkowe. Wyglądające jak młotek. Najlepszym przykładem (i najlepszą lampą młotkową) jest METZ serii CT lub CL, lampy młotkowe mają baaaardzo dużą moc, dlatego świetnie nadają się jako lampy stosowane poza aparatem, są ciężkie, wielkie i nieporęczne, ale dają wspaniałe efekty. Moim zdaniem najlepiej jest mieć dwie lampy: reporterską i młotkową :-)
Uchylna głowica METZa (za metz.de) |
METZ serii CL |
Zastanawiając się nad wyborem lampy trzeba być świadomym jak będą robione zdjęcia, jeśli w ciągłym ruchu, ganiając na przykład za pieskiem po parku, to młotek się nie przyda (no chyba do spacyfikowania pupila). Jeśli jednak robisz fotki we wnętrzach (powiedzmy planujesz zrobić dużo zdjęć w sporym pokoju) młotek będzie doskonały. Lampa młotkowa zawsze jednak powinna być rozpatrywana jako druga, wspomagająca lampę reporterską.
LICZBA PRZEWODNIA
Nie zawracaj sobie głowy lampami o mocy niższej niż LP (liczba przewodnia) 30, nawet jeśli sprzedawca będzie Ci wmawiał co innego. Producenci oszukują kupujących podając moc swojej lampy. Na przykład topowa lampa Canona ma moc LP 58 a jest o połowę słabsza niż każdy młotek Metza, który ma moc LP 45. Dzieje się tak dlatego, że owe LP 58 podawane jest dla zogniskowanej wiązki światła na zoomie 105mm, podczas gdy Metz ma dla zooma 35. Gdyby chcieć przeliczyć moc lampy, to Metz ma LP 75 dla 105mm albo Canon coś koło 32 dla 35 mm. W obecnych czasach jednak można przyjąć, że jakakolwiek lampa poniżej mocy 30 jest do kitu.
ZOOM
Niepotrzebny, drogi i zbędny gadżet dla początkującego fotoamatora. Zoom jest niezbędny dla optymalizacji mocy lampy w reporterce (ekonomicznej gospodarki energią w celu oszczędzania baterii). Amator może sobie w dowolnym momencie zmienić bateryjki i podładować, reporter może na to nie mieć czasu (przekonałem się o tym parę razy). Zoom działa w lampach tylko gdy palimy wprost, a to jest raczej ostateczność. Trzeba być dobrym w stosowaniu lampy, żeby zrobić dobre zdjęcie paląc na wprost. W niektórych sytuacjach zoom się przydaje, ale manualny zoom. O tym kiedy indziej.
CZY DEDYKOWANA?
Dedykowana to znaczy "wyłącznie do Canona", "wyłącznie do Nikona", "wyłącznie do Sony" itd. Dedykowane lampy to świetny wynalazek i jeśli Cię na to stać, kup sobie taką. Problem w tym, że takie lampy są zwykle drogie i w większości przypadków lądują w szufladzie lub na aukcji, gdyż użytkownicy z trudem są w stanie je wykorzystać. Jeśli masz przeczucie, że lampa Ci się przyda, ale nie wiesz czy będziesz mistrzem strobingu, warto poświęcić stówkę i kupić sobie lampę na próbę, używaną, na aukcji :-)
JAK WYBRAĆ LAMPĘ
Lampa musi mieć uchylną głowicę, musi mieć możliwie wysoką liczbę przewodnią. Na słabsze szkoda kaski. musi mieć stopkę pasującą do Twojego aparatu (zwykle standardowa stopka ISO, ale do Sony musi być mocowanie starej MINOLTY). Nie musi być dedykowana. Takie lampy na Allegro kosztują około 70 złotych, prawie żadna nie kosztuje więcej niż 150 złotych. Należy zwrócić uwagę, by lampa miała własną automatykę. Nazywa się to tyrystor lub czujnik tyrystorowy. Ten czujnik siedzi w dziurce pod palnikiem. Aparat takiej lampie służy tylko do podania komendy PAL!, natomiast czujnik tyrystorowy pozwala lampie ocenić, czy obiekt został dobrze naświetlony.
Lampy tyrystorowe zawsze mają własną automatykę. Najtańsze mają jeden program, lepsze trzy, a te bardzo dobre nawet 8 programów. Programy to nic innego jak ustalenie "protokołu zgodności" dla lampy i aparatu. Ustawiamy na aparacie czułość ISO. Robimy to samo na lampie (suwaczek). Ów suwaczek to taki kalkulator, po przesunięciu go pokazuje Ci się wartość przesłony, na jaką masz ustawić aparat. Gotowe! Zrób zdjęcie testowe, jeśli jest za ciemno, zwiększ iso, lub otwórz przesłonę, jeśli za jasno, zmniejsz ISO lub zamknij przesłonę obiektywu.
Używanie starych, niededykowanych lamp ma wiele wspólnego z używaniem starych aparatów, wymaga wprawy, odrobiny zacięcia i zastanowienia. Efekty jednak są zawsze pod kontrolą. Pewnym problemem (bardziej w świadomości fotografujących) jest to, że trzeba fotografować w trybie manualnym lub AV (koniecznośc ustawiania przesłony). Wiele osób próbuje lampy niededykowane stosować na trybach automatycznych i tematycznych. Nigdy to nie zadziała.
Lampę tyrystorową warto kupić, bo jest tania i nie szkoda jej rzucić w kąt :-)
O lampach systemowych/dedykowanych nie piszę, wystarczy je wpiąć i wszystko samo zadziała. W ostatnich latach mamy wysyp lamp produkcji Chińskiej, jakieś Yunglungi, Chinomaty i inne marki się pojawiły. Nie wiem co to jest, ale jest to tanie. Niektóre nawet maja komunikację TTL z aparatem. Przyznać muszę, że jakość tych lamp nie jest zła, błyskają i mierzą, mają gwarancję. Z drugiej strony są dedykowane lampy Metza, są niewiele droższe ale o lata świetlne lepsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz