Niewiele mi zostało pasm do przejścia turystycznego na Słowacji, więc zacząłem krążyć po różnych pipidówkach i zapomnianych szlakach turystycznych. Padło na Volovskie Vrchy, które na googlu wyglądały dość interesująco. Po przejściu mam mieszane uczucia, gdyż wpadłem do jakiejś jamy głową w dół, zwichnąłem sobie palec serdeczny i poobdzierałem się przygnieciony plecakiem. Dziwne tym bardziej, że po spożyciu Krupnika zawsze zdolności nawigacyjne i sprawność fizyczna wzrastają mi o 50%. Strach pomyśleć, gdybym wpadł tam na trzeźwo.
Tutejsze góry to wielka plantacja drzew z konsekwencjami: ogromne połacie wyciętego w pień lasu (smutny apokaliptyczny widok) a gdzie indziej bezkresne połacie młodnika, z którego nic nie widać. Taki jest obraz pasma głównego, jest jednak pasmo Bukovca, och pięknie tam, połoniny, zapach krowiego łajna i masa kleszczy w zagajnikach ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz