Jeszcze jedno, tuż przed naszym wyjazdem zaginęła grupa turystów na lodowcu Elbrusa, o mały włos a nie pojechalibyśmy z tego powodu, już po naszym wyjeździe tamci się znaleźli mocno wystraszenia. Dlaczego to piszę, otóż z kierownikiem tamtej wyprawy miałem kilka lat później, przez całkowity przypadek, pojechać nad Bajkał i w Sajany. Gdzieś w syberyjskiej głuszy (notebene ten sam kierownik nas zgubił ;-) ) przy opowieściach wyszło co i jak, dużo śmiechu z tego było.
Mam nawet napisaną szczegółową relację z tej wyprawy, poszukam jej i być może zamieszczę (jeśli będzie przyzwoita ;-) )
Oczywiście slajdy, na niektórych fotach widać ramkę slajdu, która zarejestrowała się moją "maszyną do kopiowania"
Uczestnicy
W drodze do, nawet nie wiem który dzień....
Przez dwa dni lało, jak dojechaliśmy w dolinę Bezingi, jeszcze padało, jak wstaliśmy rano, takie oto widoczki nas przywitały. Osławiona ściana Bezingi, 2,5 km pionu.
To zdjęcie ma dla mnie szczególne znaczenie. Jako świeżo upieczony nastolatek , w Świecie Młodych (taka gazeta młodzieżowa sprzed lat) przeczytałem artykuł przedrukowany z Taternika chyba, o wyczynach polskich alpinistów w Kaukazie, właśnie w alpinlagrze Bezingi. Niemal identyczna ilustracja była w tamtym artykule i taki sam autobus (CZ-B). Czytając to, zastanawiałem się czy ten daleki świat istnieje, i czy kiedyś go zobaczę, ot, jak łatwo przyszło. Ps. Autobus kursowy, dwa albo trzy razy w tygodniu.
Poniżej spełnienie marzeń: u stóp ściany Bezingi. Ktoś reflektuje na wyjazd?
O i ramka slajdu ;-)
W Kaukazie nawet świstaki są duże ;-)
Jego Wysokość Dychtau.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz